"Zanim pani do mnie przyszła, była pani brzydka, nikt nawet nie chciał na panią spojrzeć, ja panią odmieniłem, proszę spojrzeć w lustro. Jeśli to się pani nie podoba, proszę wyjść i nie wracać!". Zawsze wracały...

Chłopak z Sieradza wyjechał do Paryża z 5 frankami w kieszeni. Wkrótce czesał cały świat. Kreował wizerunki największych sław, jak Brigitte Bardot, Edith Piaf, Greta Garbo, czy Pola Negri. Jego klientkami były królowe i księżniczki. Jednak to on wydawał im rozkazy. A one to kochały.

Uwolnił kobiety od długich włosów, choć wielu uważało to za dzieło szatana. Moda na fryzury Antoine’a rozprzestrzeniała się jak epidemia. Nawet Eleonora Roosevelt czekała grzecznie w kolejce w jego salonie. Wyszła z niego z fryzurą na chłopczycę. Ameryka oszalała.

Antoine Cierplikowski konsekwentnie budował swoje imperium. Salony przyjaciela gwiazd i koronowanych głów można było spotkać we wszystkich modnych miejscach ówczesnego świata. Pisano o nim, że stworzył współczesną kobietę. Trudno o drugiego Polaka, który zrobił tak oszałamiającą karierę. Mistrz elegancji, prowokator i oryginał, który sypiał w kryształowej trumnie.

Przegrał tylko raz, gdy zdecydował się żyć w swej prawdziwej ojczyźnie. Jego sztuka okazała się zbyt trudna dla przaśnego PRL-u. Za swój wielki talent, który pozwolił mu stanąć na szczycie świata, zapłacił wysoką cenę. Zmarł zapomniany. Przepadło jego imperium. W Polsce mało kto o nim pamiętał. Aż do dziś...

Kurier Paryski poleca książkę Marty Orzeszyny "Antoine Cierplikowski. Król fryzjerów, fryzjer królów".